Radź sobie jak możesz - powiedziała natura, wpychając mnie w życie
W czasie gdy kończyłam szkołę podstawową i liceum, od paru już lat,
mieszkaliśmy w Skarżysku-Kamiennej przy ulicy Górniczej 64 w domku wśród pól i
łąk, pomimo, że do dworca kolejowego było zaledwie 10 minut drogi, była to
dzielnica prawie nie zabudowana, a znajdowała się pomiędzy ulicami Szydłowiecką
i Zielną. Obecnie jest tam blokowisko i nie ma śladu dawnego uroczego zakątka z
sadzawką pełną żab i polujących na nie bocianów.
To stamtąd biegałam do szkoły, przez jedenaście lat tej samej, gdyż po szkole
podstawowej (która kiedyś znajdowała się w tym samym budynku) kontynuowałam
naukę w renomowanym II Liceum im. Adama Mickiewicza .
Gdy miałam lat 19 rozpoczęłam swoje dorosłe życie w mieszkaniu, które dostałam
od mamy z okazji ślubu i tu miałam spędzić następne 9 lat życia. (Moje życie
zmieniało się, jak do tej pory, w cyklu dziewięcioletnim.) I jak to w życiu bywa
nie byłam zupełnie przygotowana do życia we dwoje zwłaszcza, że sądziłam, iż
wystarczy dać drugiej osobie całą siebie aby to samo otrzymać... nic bardziej
mylnego...
Ach, to nie było warte
by sny tym karmić uparte
by stawiać duszę na kartę
ach to nie było warte.
Ach, to nie było warte
by nosić łzy nie otarte
i by mieć serce wydarte
to wcale nie było warte...
Ta miłość...

ta miłość jest skazańcem
zasądzonym na śmierć
umrze
za krótkie dwa miesiące
na świecie jest przestrzeń i czas
odejdziesz ode mnie
na świecie jest niemoc i konieczność
nie zatrzymam cię
żadnym pocałunkiem
Halina Poświatowska
W cierpkim smaku wczesnych jagód już nie szukam twoich ust,
już nie słucham cię w szelestach, gdy zaskrzypi leśny chrust.
Lato zbiera się do drogi, już w dziewannach zima śpi,
ja tej zimy się nie boję, niech zapuka do mych drzwi.
Już do ciebie serca nie mam,
w dziką jabłoń cię zaklęłam,
a wspomnienia – czy pan słyszy -
zamieniłam w polne myszy.
Agnieszka Osiecka
Dalej »
|