Nasza rodzina Wehikuł czasu
Nasze okolice
Rozmaitości
|
Jan Kurkiewicz (1915-1990)
Jan Kurkiewicz przyszedł na świat 22 marca 1915 jako drugie dziecko małżeństwa Bronisławy i Jana Kurkiewiczów, w maleńkiej wiosce Niemojowice Kolonia, położonej malowniczo wśród dużego kompleksu białaczowskich lasów nad rzeczką Wąglanką, w trójkącie miast Opoczno, Żarnów i Końskie. W domu zastał już przyrodnich braci Antoniego i Feliksa Szlęzaków, oraz siostrę Genowefę (ur.1906). Potem na świat przychodziły kolejne dzieci: siostra Maria (ur. 1917), bracia Henryk (ur. 1919) i Jerzy. I tak powstała całkiem liczna rodzina. Przedstawiona poniżej mapka obrazuje położenie Niemojowic, na tym obszarze należy doszukiwać się też korzeni naszej rodziny.
W chwili przyjścia na świat Jana Kurkiewicza, w Europie szalała już od roku I-sza Wojna Światowa. Okres ten charakteryzował się fatalnym stanem zaopatrzenia i wyżywienia społeczeństwa, a także znacznymi stratami, zarówno wśród żołnierzy wcielonych do walczących ze sobą armii, jak i ludności cywilnej, która zmuszona do świadczeń na rzecz armii okupujących kraj, ponosiła ogromne ciężary. Na skutek śmierci i deportacji liczba ludności zamieszkującej późniejszą II Rzeczpospolitą zmalała o około 14,9%. Niebagatelne też były straty materialne, spowodowane działaniami wojennymi. Kolejne armie, przechodzące przez terytoria zaborów stosowały taktykę spalonej ziemi. Rosjanie, wycofując się na wschód podpalili szyby naftowe w Galicji i deportowali setki tysięcy ludzi. Natomiast Niemcy nie omieszkali wywozić do Rzeszy całych fabryk, przede wszystkim z terenu pobliskiej Łodzi. Ocenia się, że w okresie 1914-1920 zniszczeniu uległo około 30 % majątku narodowego na ziemiach polskich, zaś poziom produkcji przemysłowej w roku 1919 wyniósł w Polsce 30% stanu z roku 1913 w tych samych granicach. Były to czasy wielkich migracji ludzi, czasy wielkich dramatów. Stąd tak trudno o fakty a jeszcze trudniej o dokumenty. Jeszce trudniej opowiedzieć jak przebiegało dzieciństwo małego Janka. Biorąc pod uwagę liczebność rodziny Kurkiewiczów oraz okoliczności zewnętrzne, łatwo zapewnie nie było. Jan ukończył szkołę podstawową i udał się do Końskich, gdzie został uczniem miejscowego gimnazjum.
Po trzech latach nauki ukończył Państwową Zawodową Szkołę Ślusarską, o specjalności ślusarstwo mechaniczne. Pobyt w Świątnikach okazał się dla Janka bardzo udany. Atmosfera w szkole była znakomita, zaczął uprawiać lekkoatletykę w której odnosił spore sukcesy. Nie gardził też boksem, narciarstwem biegowym. Fizycznie bardzo zmężniał, a sukcesy na polu sportowym i w nauce pozwoliły Mu uwierzyć w swoje możliwości. Szkołę ukończył z wyróżnieniem, a Jego praca dyplomowa (ozdobnie kuta kłódka z zamkiem szyfrowym) do dziś znajduje się w muzeum szkoły. Kadra nauczycielska doceniała Jego zdolności i zaraz po zakończeniu nauki otrzymał propozycje pracy w charakterze instruktora. Był to nie lada zaszczyt. Niestety Janek nie przyjął tej propozycji, bowiem marzyła Mu się kariera wojskowa... No i wymarzył sobie. Pobrał Poświadczenie Obywatelstwa ze Starostwa Powiatowego Koneckiego 30.04.1935 i zgłosił się na ochotnika do wojska. W wojsku bardzo przydało Mu się przygotowanie fizyczne jakie wyniósł ze szkoły, bowiem z miejsca stał się reprezentantem swojej jednostki wojskowej w najprzeróżniejszych zawodach sportowych. Ale i tutaj nie wykorzystał nadarzającej się okazji zostania "etatowym" sportowcem i zapewnienia sobie w miarę luksusowej służby. Ciągnęło Go do broni pancernej, do mechaniki. I tak wylądował w kompanii tankietek w Twierdzy Brzeskiej. Było to dosyć paskudne miejsce jak na odbywanie zasadniczej służby wojskowej. Twierdza nie była przytulnym domem, a do tego miejscowa ludność była wyjątkowo wrogo usposobiona do polskiego wojska. Nowo zakupione tankietki okazały się być produkcji włoskiej i na nadbużańskich piaszczystych pagórkach nie umiały się poruszać, silniki gasły lub się zacierały. Młody żołnierz zamiast w polu spędzał czas w warsztatach. W końcu Dowództwo podjęło decyzję, że tankietki doskonale zdadzą egzamin na defiladach i innych uroczystościach wojskowych, "ku pokrzepieniu serc" które odbywały się w owym okresie dosyć często. Jan założył mundur galowy i wraz ze swoją kompanią tankietek "defiladowych" stwarzał podniosły nastrój na defiladach. Społeczeństwo cieszyło się i chętniej płaciło podatki widząc jaką potęgą militarną dysponuje II RP... Nie samymi paradami wojsko żyje. Od czasu do czasu odbywają się też ćwiczenia. A ćwiczenia bez wojsk pancernych to nie ćwiczenia. Po kolejnej kompromitacji włoskiej myśli konstrukcyjnej żołnierz Jan Kurkiewicz siadł do biurka i napisał raport, w którym zawarł swoje przemyślenia na temat przydatności bojowej zakupionych tankietek. Raport nie przeszedł bez echa i Jan dostał dwa tygodnie ścisłego od Dowódcy Twierdzy. Nie była to kara, a raczej uchronienie lubianego przez kadrę żołnierza od poważniejszych konsekwencji. Nie można bowiem karać dwa razy za to samo... Tym niemniej było to już zbyt dużo jak na naiwnego marzyciela. Po zakończeniu służby zasadniczej Jan nie podpisał proponowanego kontraktu na żołnierza zawodowego, zrzucił mundur i udał się do miasta Skarżysko-Kamienna, gdzie podjął pracę w Państwowej Fabryce Amunicji. Jak się okazało, tym razem była to trafna decyzja. Niebawem wybuchła wojna, a Twierdza Brzeska stała się masowym grobem dla swoich obrońców... Dalej »
|
|