Nasza rodzina Wehikuł czasu
Nasze okolice
Rozmaitości
|
Rozrywki matematyczne
Lilavati
Lilavati — to imię córki sławnego matematyka hinduskiego z XII stulecia Bhaskary, zwanego Acaria, czyli mędrzec, a zarazem jest to tytuł pierwszej części jego wielkiego dzieła matematycznego Siddhanta, dedykowanego córce.
Czyż więc nazwa nietrafna, nieuzasadniona? Lecz oto jeden jeszcze motyw obrania tego egzotycznego tytułu: jest nim mianowicie gorąca chęć złożenia hołdu wielkiemu narodowi matematyków, jakim byli i są jeszcze Hindusi. Nie każdemu wiadomo, że tzw. cyfry arabskie są właściwie pochodzenia hinduskiego. Aby zaś w jednym momencie móc odczuć i pojąć, czym dla postępu matematyki było wprowadzenie hinduskiego sposobu oznaczania liczb, wystarczy spróbować pomnożyć dwie tak niewielkie liczby: MDCXII przez CCLYIII. Ogromne trudności, jakie działaniu temu niegdyś towarzyszyły, poszły w niepamięć. A stało się tak dlatego, że Hindusi przed wiekami wynaleźli jedną z najważniejszych dziś na świecie rzeczy — zero. Cześć im za to! A teraz słówko o książce. Jaka jest jej wartość, jakie ma zalety, jakie liczy
wady, niechaj to ocenią krytycy i czytelnicy. Ułomna jest niewątpliwie, jak
wszelkie dzieło ludzkie, a do ułomności ma szczególne prawo z tego samego
tytułu, z którego miałaby prawo być dumna: że jest pierwszą w Polsce książką w
tym rodzaju. Książka niniejsza jest przeznaczona głównie dla młodzieży, ale i człowiek dojrzały, gdy ją weźmie do ręki, przekona się niewątpliwie, że niejedną w niej rzecz nową i ciekawą odnajdzie. Zbyteczne chyba byłoby nadmieniać, że nie jest to książka, która by mogła być przeczytana jednym ciągiem, że ma ona służyć przez dłuższy czas i wielokrotnie za podręcznik dostarczający Czytelnikowi okazji do pożytecznej rozrywki w chwilach wolnych, spędzanych czy to samotnie, czy też w gronie przyjaciół i znajomych. Szczególnie polecić pragnęlibyśmy tę książkę uwadze sfer nauczycielskich, a to z dwóch powodów. Przede wszystkim więc dlatego, iż jako zbiór najciekawszych anegdot, gier, zabaw, sztuk i figlów matematycznych może okazać się nieraz pomocą w urozmaiceniu szkolnych lekcyj arytmetyki, algebry czy geometrii; a po wtóre dlatego, iż wszystkie podane tu gry i zabawy, oprócz innych zalet, mają tę bardzo ważną cechę dodatnią, że można je nader łatwo samemu sobie sprokurować używając najprostszych jedynie narzędzi oraz materiałów niekosztownych i nietrudnych do zdobycia, jak tektura, papier kolorowy, deszczułka albo drut. Może więc byłoby dobrze, żeby w szkołach podstawowych i średnich uczniowie czy uczennice w czasie przeznaczonym na roboty ręczne mogli pod kierunkiem nauczyciela wykonać gry takie, jak kameleon, piętnastka, wieża hanojska, a nawet domino, w domu zaś bawiąc się w chwilach wolnych — ćwiczyć się z rodzeństwem i rówieśnikami w bystrości. * * * Pierwsza ta książka nie wyczerpuje oczywiście nie tylko wszystkich, ale nawet najciekawszych rozrywek matematycznych. Materiał jest tak ogromny i tak różnorodny, że ani się nie da w jednym zawrzeć tomie, ani ściśle ująć w jakiekolwiek systematyczne podrozdziały. Podobne podręczniki rosyjskie, angielskie, francuskie, niemieckie są dziełami dwutomowymi, a nieraz i trzytomowymi. Kto więc w książce tej nie znajdzie znanej sobie interesującej rozrywki, niechaj szuka jej w tomie następnym, który ku czci drugiego wielkiego narodu matematyków nosi tytuł: Śladami Pitagorasa. Inż. S. Jeleński Od Redakcji: |
|