Sytuacja gospodarcza Polski

RAPORT został opracowany na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego oraz Komisji Europejskiej w oparciu o kolejne roczniki statystyczne, część prezentowanych danych zyskała dodatkowe uwierzytelnienie poprzez oświadczenie przedstawiciela Banku Światowego w Polsce. Przedstawiane poniżej liczby są więc realnym i niepodważalnym wykładnikiem rzeczywistości (na maj 2004 roku).


W czasach, w których wszyscy zastanawiamy się nad tym, co będzie jutro, kto będzie następny rządził, o ile wzrosną ceny i jak szybko to nastąpi, warto chociaż na chwilę zapomnieć o problemach przyziemnych i spojrzeć na wszystko w kategoriach długookresowych, o których tak mało wspominają nie tylko media, ale i politycy.

Polska gospodarka istnieje od przeszło tysiąca lat. W całym swoim okresie istniały momenty, w których zarówno się rozwijała jak i całkowicie upadała. Jedną z przyczyn jej tragicznej sytuacji były zazwyczaj wojny, rozbiory, czy też pozostawanie pod okupacją wroga. Ostatnie dziesięciolecia dodały do tej listy politykę - która jak się okazuje potrafi zniszczyć więcej niż potężna wojna. Obecna sytuacja w kraju przez jednych jest wyjaśniana jako naturalny mechanizm cechujący zmiany "na lepsze". Póki co, korzystnych efektów tej polityki nie widać - skutki katastrofalne mnożą się zaś hurtowo. Lekarstwem na wszystkie żale i smutki ma być (jak powtarzano przed referendum akcesyjnym) Unia Europejska. Rzeczywistość ostatnich lat spowodowała, że kraj, który niegdyś znajdował się w czołówce gospodarczej świata (biorąc pod uwagę aktywny potencjał gospodarczy w przeliczeniu na obywatela) wchodzi do wspólnoty jako jeden z najbiedniejszych, stając się tym samym obiektem potencjalnego rynku zbytu i źródłem taniej siły roboczej.

Polskie społeczeństwo nie wyraża chęci pozostawania w kraju; większość młodzieży wyraża chęć jak najszybszego wyjazdu. Badania ośrodków badawczych wykazują, iż liczba ta kształtuje się w granicach 60%.

Wszystko to przedstawia nienajlepszy obraz rzeczywistości, a ujęcie tego jako sytuacji tragicznej nie byłoby błędem. W związku z taką sytuacją należy się zastanowić nad szansami, które jeszcze pozostały Polsce - a nie warto odkładać tego na jutro, bo każdy dzień coraz bardziej pogłębia przepaść, z której będziemy musieli się wydostawać. Analizując obecną sytuację nie wolno zapominać o zagrożeniach, które czekają na każdym zakręcie drogi ku rozwojowi, która każdego dnia kiwa do nas z coraz większej odległości. Należy spojrzeć w przeszłość, znaleźć przyczyny pogłębiającego się kryzysu, a zgromadzona wiedzę wykorzystać, aby podobna sytuacja nigdy już nie miała miejsca.

Wnioski z przeszłości lekarstwem na kryzys

Potęgą gospodarczą Polski od początku jej istnienia był przemysł rolny - sytuacja ta nie ulegała poważnym zmianom do czasu ostatniego stulecia. Właśnie w tym okresie rozwój został poważnie zahamowany na długie lata przez Pierwszą jak i Drugą Wojnę Światową. Zniszczenia wojenne; grabież i eksploatacja kraju; wywóz maszyn przemysłowych, liczne straty wśród ludności, do dzisiejszego dnia odbijają się na sytuacji naszego państwa praktycznie w każdej dziedzinie. Po II Wojnie Światowej Polacy podnieśli kraj z upadku, mimo braku odpowiednich środków finansowych. Wzrost gospodarczy, który zanotowano w następnych latach był szybszy niż w Zachodniej Europie. Mimo komunistycznych rządów i związanych z tym wielu ograniczeń, które tłumiły naturalne zachowania rynku, polska gospodarka rozwijała się w tempie, którego nie powstydziłby się dzisiaj żaden z europejskich krajów.

Wychodząc dziś na ulicę dowolnego polskiego miasta trudno nie oprzeć się wrażeniu, iż większość obiektów, które widzimy powstały za czasów młodości naszych rodziców. Koncepcja bezinteresownej pracy społecznej, poszanowanie poświęcenia innych ludzi i wspólny cel w tworzeniu nowej, lepszej Polski jednoczyła miliony ludzi. Mimo wielu efektów ubocznych ówczesnej polityki, która nie zawsze przynosiła pozytywne rezultaty - m.in. Stan Wojenny, ograniczenia dotyczące przemieszczania się ludności, olbrzymie kredyty - wskaźnik rozwoju pobudzał nie tylko ruch środków finansowych w kraju, ale spowodował także olbrzymi przyrost naturalny. Drogi, mosty, statki, obiekty użyteczności publicznej, czy w końcu znane wszystkim mieszkania z "wielkiej płyty", to nic innego jak produkt drugiej połowy dwudziestego wieku. Polska wspięła się wtedy do pierwszej dziesiątki najprężniej rozwijających się krajów na świecie.

Pozycja gospodarcza Polski w świecie

Wydarzenia ostatnich lat zmieniły jednak oblicze rzeczywistości. Kraj zaczął zmierzać ku upadkowi. Zobowiązania naszego kraju wobec innych państw rosną z dnia na dzień, koszty obsługi samego długu przekraczają granice zdrowego rozumowania.

W 2000 roku koszty obsługi długu publicznego wynosiły 18 miliardów złotych (18025 mln zł) i była to już sytuacja, którą należało jak najszybciej rozwiązać. Nikt jednak takiego działania nie podjął i tak w 2001 roku koszty wzrosły do prawie 21 miliardów złotych (20899 mln zł - zmiana o 11,6%). Rok 2002 przyniósł spodziewaną niespodziankę w wysokości 24 miliardów złotych (24048 mln zł). W budżecie na rok 2004 rok znajdujemy zaś zapis, iż obsługa długu publicznego wynosić będzie 26 mld złotych (26510,595 mln zł). Warto przypomnieć, iż to właśnie obsługa długu publicznego jest drugim, co do wielkości wydatków, punktem w budżecie państwa. Kwoty przeznaczane na edukację (8,847 mld zł/2002) i ochronę zdrowia (3,594 mld zł/2002) razem wzięte tylko nieznacznie przekraczają połowę sumy przeznaczanej na zobowiązania naszego kraju wobec kredytodawców.

Mówi się często, że w budżecie nie ma pieniędzy - faktycznie, nie ma, ale tam, gdzie one powinny się one znajdować. Państwo polskie bierze kredyty z organizacji, które z racji swoich działań pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Nikt nie kontroluje - przynajmniej nie podaje się do publicznej wiadomości, warunków zawierania przez nasz kraj umów z tymi organizacjami.

W 1995 roku suma kredytów udzielonych Polsce wynosiła 81 mld złotych (81231 mln zł), w tym 69 miliardów (68866 mln zł) nasz kraj zaciągnął w Klubie Paryskim. Jedynie 3,5 mld złotych pochodziło z Banku Światowego. 2000 rok to kolejna szansa sporego zarobku dla Klubu Paryskiego. Nasze zobowiązania kredytowe wobec tej organizacji sięgają 87 miliardów złotych (87725 mln zł) przy całkowitym kredycie na 98 mld złotych (98298 mln zł). Rok 2002 wyrównuje sytuację na poziomie 66 mld złotych względem Klubu Paryskiego, jednak nadal widać tendencję wzrostową. Nie jest jednak to najgorszy wynik, który mógłby zaistnieć, ponieważ nadal trwa "prywatyzacja" I tak w 2000 roku przychody z prywatyzacji, które zostały przeznaczone na finansowanie deficytu budżetu państwa wyniosły prawie 27 miliardów złotych (26746 mln zł), jednakże 2002 rok nie przekroczył bariery 2 miliardów. Kończą się więc powoli źródła finansowania zadłużenia, które przy tak olbrzymiej ilości osób zdolnych do pracy powinno spadać.

Polska należała niegdyś do czołówki potęg gospodarczych świata. W 1995 roku nasz kraj był na pierwszym miejscu jeśli chodzi o zbiory żyta (27,6% udział światowy), rok 2001 przesunął nas na miejsce 3 (20,9% udziału światowego). Nasze rolnictwo było rozwinięte do tego stopnia, że bez problemów mogłoby zaspokoić potrzeby wszystkich krajów należących wówczas do UE. W 1990 roku mieliśmy 12,5% udział w świecie jeśli chodzi o zbiory ziemniaków (2 miejsce w świecie), 3,3% udziału jeśli chodzi o produkcję mleka krowiego oraz 1,7% udziału światowego dotyczącego produkcji mięsa. W 2001 roku zbiory ziemniaków spadły do 6,3% światowego udziału, mięsa do 1,2% światowego udziału oraz mleka krowiego do 2,4% udziału.

Sytuacja ta nie dotyczy jednak samego rolnictwa. W 1990 byliśmy na pierwszym miejscu jeśli chodzi o produkcję siarki rodzimej (2000 -miejsce 3), 13 miejscu jeśli chodzi o produkcję stali surowej (2001 - 19 miejsce). Sytuacja z pewnością zasługuje na miano katastrofalnej.

W 2002 roku państwowy dług publiczny wynosił 354 miliardy złotych (353844 mln zł), co przy całkowitych dochodach 143 mld zł (2002 - suma rozporządzalna przez budżet - nie mylić z PKB!) powinno zmusić do dłuższej chwili zastanowienia, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż dług ten wzrósł w ostatnich latach do prawie 400 mld zł (obecnie przekroczył 450 mld zł).

Można oczywiście zarzucić tej analizie, że nie uwzględnia zadłużenia innych państw, które jeśli biorąc pod uwagę udział zadłużenia w PKB znacznie przekraczają rekordy osiągane przez nasz kraj. W przypadku tych krajów jednak sytuacja kształtuje się zupełnie inaczej. W Polsce przy rosnącym zadłużeniu ilość inwestycji własnego kapitału w środki produkcji diametralnie spada - nie ma więc inwestycji pożyczonych środków finansowych - a to doprowadza tylko do jednego...

Sytuacja gospodarcza jest ściśle związana z sytuacją w społeczeństwie. W latach, kiedy Polska była w czołówce gospodarczej świata bezrobocie było wręcz niezauważalne (pracował każdy, bo musiał) - 0,3% 1990 rok. Spadek wielkości produkcji, wzrost importu niezrównoważonego rosnącym eksportem, wdrażanie nowych technologii, spowodowały naturalny wzrost osób pozostających bez pracy. Liczba bezrobotnych wzrastała w tempie zauważalnym gołym okiem, aby w 2004 roku znacznie przekroczyć granicę załamania. Spowodowało to sytuację, w której 5,8 mln ludzi w Polsce (15%) żyje poniżej ustawowej granicy ubóstwa, z czego 3,7 mln żyje na granicy wyniszczenia biologicznego organizmu.

Szanse dla młodzieży - mit, a może demagogia?

Polska jest największym pod względem ludności jak i areału ziemi krajem, który przystąpił w 2004 roku do struktur Unii Europejskiej. Jesteśmy społeczeństwem z największą liczbą młodych ludzi zdolnych do pracy (wyprzedza nas jedynie Cypr) jak i największym bezrobociem. Sytuacja ta szybko się jednak nie zmieni.

W roczniku statystycznym UE [Statistical Yearbook 2002: Regions, strona 57] czytamy, że w poszczególnych krajach UE występuje duże zróżnicowanie jeśli chodzi o ilość młodych ludzi pozostających bez pracy. Największa liczba (choć może dla nas te liczby nie wydają się duże) młodych ludzi nie mających pracy występuje we Włoszech: Umbria: 10,5 %, Liquria: 9,7%. W niemieckim Utrechcie bezrobocie wśród młodych osób kształtowało się na poziomie 2,1%. Widzimy więc, że swobodny przepływ ludności nie gwarantuje całkowitego wyrównania stopy życiowej.

Szanse, o których słyszymy każdego dnia w masmediach istnieją zawsze. Nikt nie zarzuciłby nam fałszywego stwierdzenia, iż mamy szansę na uruchomienie centrum lotów kosmicznych pod Warszawą, czy też zdobycia wszystkich złotych medali na Olimpiadzie w Atenach. Przeglądając codzienną prasę, oglądając telewizję zmuśmy się jednak do oceny ich prawdopodobieństwa.

Otwarty rynek dla studentów w Europie spowoduje w Polsce pewien zwrot w polityce państwa względem edukacji. Co się stanie? Nie jest żadną tajemnicą, że edukacja wyższa będzie płatna.

Przyszłość? - co robić?

Zrozumienie przyczyn obecnego stanu rzeczy i uświadomienie sobie skutków, które za sobą niesie, to podstawowe elementy, które należy rozważyć podczas robienia kolejnego kroku. Znalezienie dziedzin, w których Polska mogłaby odnieść sukces gospodarczy to następne zadanie, które należy podjąć przy planowaniu kolejnego budżetu państwowego na następne lata. Dobrym pomysłem będzie więc znalezienie niszy na rynku europejskim, w której moglibyśmy bez problemów zacząć produkcję - konkurowanie z potęgami gospodarczymi jak uczy historia zazwyczaj szkodzi.

Politycy zaś oraz inne osoby przemawiające na łamach mediów widzą szansę dla Polaków za granicą. Oczywiście, szansa taka istnieje - nie można jednak stawiać wszystkiego na jedną kartę, nie można też zapominać o własnych możliwościach, które w tej sytuacji byłyby zmarnowane. Nie jest problemem wysłanie kilku milionów ludzi z dala od kraju i o nich zapomnienie. Problemem jest zapewnienie im godnego życia tutaj na miejscu, w kraju, z którego pochodzą, w kraju, do którego powinni być przywiązani.

'Mniam' naszym głównym filarem?

Podróżując po Europie nie sposób nie zauważyć, iż żywność w Unii Europejskiej bywa często znacznie gorsza od tej produkowanej w Polsce. Mimo wielu norm jakości, walory zdrowotne i odżywcze produktów UE są często niższe od naszych rodzimych. Żywność produkuje się tam na dużą skalę, obniża się koszty produkcji maksymalizując zyski, zaś smak, który przy tak olbrzymim przerobie niekiedy zanika (zależy od produktu) dodaje się w postaci związków chemicznych przygotowanych wcześniej w specjalnych laboratoriach. Po sporządzeniu rosołu z kury w Wielkiej Brytanii smak nie odbiega znacznie od zupy, którą sporządzilibyśmy z kukurydzy. Podobnie jest z innymi produktami. Chleb mimo wysokiej ceny po zgnieceniu ma wielkość nie przekraczającą rozmiaru tradycyjnej polskiej bułki. Większość produktów oferowanych w UE miało bądź ma bezpośredni związek ze składnikami genetycznie modyfikowanymi. Roślinom jadalnym zmienia się geny kształtujące ich wzrost, co niekoniecznie musi mieć pozytywny skutek na organizm człowieka - a jak pokazują raporty dotyczące społeczeństwa amerykańskiego o nadwadze, z pewnością związek istnieje. Oczywiście nikt nie zapomniał tutaj o fakcie, iż żywność modyfikowana ma specjalne oznaczenia. Przedstawiając jednak sytuację wzięliśmy pod uwagę produkty bez oznaczeń, które źródło pochodzenia łączy się z wcześniejszą lub zamienną produkcją zmienionej żywności.

Coraz częściej spotyka się za granicą sklepy oferujące żywność czystą biologicznie. Produkty tam sprzedawane pochodzą zazwyczaj z indywidualnych gospodarstw rolnych, w których nie stosuje się pestycydów i innych nienaturalnych środków pobudzających wzrost roślin. U nas w Polsce praktycznie w każdym sklepie istnieją takie produkty. Tyle tylko, że nie pochodzą spod marki np. "free range", lecz z normalnych, tradycyjnych polskich gospodarstw. Jaka jest więc szansa? Przy odrobinie szczęścia, które może być potrzebne podczas nacisku zagranicznej konkurencji (konkurencji ilości, niekoniecznie jakości) mamy szansę stać się największym producentem "czystej" żywności w Europie. Potrzebujemy więc nowego, odpowiedzialnego rządu, bo ten robił do tej pory wszystko, aby nam tę szansę odebrać (i istnieją na to dowody)

A co z przemysłem?

Mówiąc szczerze; w tej dziedzinie, mimo jej dochodowości w innych krajach, nie mamy zbytnio szans. Większość zakładów w Polsce zostało sprywatyzowanych, a to ciągnęło za sobą zazwyczaj decyzję o ich likwidacji. Dobrym przykładem jest sytuacja poznańskich zakładów Hipolita Cegielskiego. Na skutek "prywatyzacji" Polskich Hut Stali, które przejął hinduski inwestor zakłady te stanęły na granicy bankructwa. W 1970 roku pracowało tam ponad 20 tysięcy osób. Dziś spółka zatrudnia 1500 osób i do ostatniego czasu była perełką polskiej gospodarki. Pod pretekstem wzrostu inwestycji w Chinach hinduski inwestor PHS podniósł ceny na swoje wyroby. Poznańska firma, która przebojem weszła na rynki unijne dostała na najbliższe miesiące zlecenie na wykonanie 19 sporych silników okrętowych. Zawyżone ceny stali spowodują jednak, że produkcja może stać się nieopłacalna. Te zakłady, które nadal jeszcze egzystują świecą nie tylko przykładem wielkiej siły, ale i pomysłowością. W zakładach H. Cegielskiego wyprodukowano m.in. płucoserce, zaś silniki okrętowe tam produkowane mają wagę nawet 800 ton. Jedyną więc przeszkodą są nieodpowiedzialne decyzje rządu, za które nikt nie ponosi i nie poniósł do tej pory żadnych konsekwencji. Obserwując jednak dynamikę największych polskich eksporterów na pierwsze miejsce wysuwa się FIAT Auto Poland - Bielsko Biała, z eksportem na poziomie 4,5 mld złotych (4 476 mln zł). Drugie miejsce należy także do przemysłu samochodowego: Volkswagen Motor Polska sp. z o.o. Polkowice - 4 mld zł. Niepokoi jednak fakt, iż większość firm mających największy udział w polskim produkcie narodowym to inwestycje kapitału zagranicznego - a do czego to prowadzi nie warto przekonywać, bo skutki już widać. Drogą rozwoju jest więc pomoc tym zakładom, które jeszcze zostały. Tylko dzięki temu mamy szansę chociaż częściowego naprawienia sektora przemysłowego, który jeśli nie podejmiemy stanowczych działań całkowicie upadnie w najbliższych latach, a jego miejsce zastąpi w całości kapitał zagraniczny.

Moja idea moją przyszłością - wynalazki

Przewaga, którą daje nam ilość młodych ludzi, pełni nowych pomysłów i rozwiązań powinna być jak najszybciej wykorzystana. Niestety większość polskich odkryć naukowych (patenty) jest sprzedawana za granicę. Wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej, czyli inaczej wysoko postawione bariery wejścia, niesamowicie skomplikowany system prawny nie tylko zniechęcają, ale i tłumią dobre chęci młodych ludzi - i nie są to sądy oparte o fakty, które można przeczytać w prasie, lecz o własne doświadczenie w próbie otworzenia własnej działalności produkcyjno-handlowej. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj brak środków pomocowych w postaci kredytów i stosunkowo wysokie opłaty dla ZUS, US, itd. Oczywiście mówiąc o kredytach nie mamy zamiaru stwierdzać, że one nie istnieją. Są, lecz oprocentowanie połączone z innymi kosztami, które na początku otwierania działalności gospodarczej przewyższają znacznie dochody młodego przedsiębiorcy przekreślają możliwość prowadzenia własnej firmy. Istnieje także wysokie ryzyko odniesienia porażki. Polski rynek jest stosunkowo biedny, zaś jego struktura skupia się głównie na zakupie przed statystycznego Polaka artykułów żywnościowych. Trudno więc odnieść sukces produkując dobro nie nadające się do spożycia. Unia Europejska otwiera zaś przed nami swój cały rynek i gdyby istniały dobre chęci rządu pomocy startującym obywatelom, z pewnością wielu Polaków nie myślałoby o tym, co włoży następnego dnia do garnka.

Co za drzwiami?

Większość z nas z dystansem obserwuje zmiany w sytuacji gospodarczej Polski. Ci zaś, którzy się jej bliżej zaczynają przyglądać albo wpadają w depresję, albo starają się dalej nie zajmować tym tematem. Społeczeństwo polskie od wielu lat wychodziło z założenia, iż "to co zachodnie jest lepsze". Było to m.in. wywołane sytuacją blokady naszego kraju na świat za czasów komunistycznych. Turysta zagraniczny był uważany za kogoś lepszego od nas (choć teraz i też się zdarza), bardziej poradnego i wykształconego. Nasza świadomość własnych możliwości była i nadal jest odsuwana na dalszy plan. Nie wierzymy w to, że własnymi siłami możemy zbudować fabrykę (niekoniecznie muszą to być dobra materialne), dać ludziom pracę i godne życie. Zbyt szeroko otwieramy się na rynki zagraniczne, które tylko czekają na sytuację, w której zdesperowany Polak przyjdzie i poprosi o zatrudnienie. Nasza świadomość narodowa i zarazem siła, która dzięki niej powinna nas łączyć jest coraz słabsza. Podejmowanie ryzyka to sprawa indywidualna, ale bez niego o sukcesie nie ma mowy. Tylko konkretne przemiany gospodarcze w Polsce, o których decydować możemy podczas wyborów mogą wydobyć nasz kraj z dziury niekończącego się upadku. Oznacza to nic innego jak fakt, że bez władzy silnej ręki (nie mamy tutaj oczywiście na względzie dyktatury całościowej) nie zajdziemy dalej niż na wycieraczkę naszego sąsiada Niemca, czy też słabszego niegdyś od nas Słowaka.

Słowa wydobywające z częściowej depresji

Unia Europejska jest organizmem złożonym z państw członkowskich, który nie toleruje związków pasożytniczych. Nikt więc nie będzie nas na darmo dofinansowywał wiedząc, że dana inwestycja nie przyniesie oczekiwanych efektów. Musimy więc poradzić sobie z problemami wewnętrznymi, bo nikt za nas tego nie uczyni. Zwlekanie w tej dziedzinie w gospodarce o dużej konkurencji coraz bardziej może nas odsuwać na margines (np. Grecja). Musimy więc zdać sobie sprawę z zadania, które na nas ciąży i wykorzystując ostatnie strzępki upadającej gospodarki wydobyć kraj z upadku. Unia Europejska otwiera drzwi, my musimy przez nie przejść. Trzeba jednak pamiętać, że palce wciśnięte między futrynę, a skrzydło mogą zostać uszkodzone, potknięcie się na progu należy wliczyć w ryzyko, a zamknięte drzwi wliczyć w prawdopodobieństwo porażki. Nie bójmy się jednak czasem tymi drzwiami trzasnąć...

Bibliografia:

GUS: Roczniki statystyczne 1980, 2001, 2002, 2003

Ministerstwo Finansów RP: Ustawa Budżetowa 2004 z dnia 23 stycznia 2004

Statistical Yearbook of Candidate Countries; European Commission 1997-2001


Data powstania: Maj 2004r.

Opracowanie: hotnews
Źródło/autorstwo: redaktor naczelny HOTNEWS.pl

Design by: Izabela Kurkiewicz

Copyright (c) 2006 - 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone.